Mercedes Lambre wzięła ślub! [wywiad]

2 grudnia 2020 roku Mechi Lambre na swoim profilu na Instagramie ogłosiła, że zaręczyła się ze swoim chłopakiem Ezequielem Freidzonem, z którym była w związku mniej więcej od 2016 roku. 9 grudnia 2020 Mechi ogłosiła swój ślub. Poniżej w poście możecie zobaczyć zdjęcia Mechi i Ezequiela z Instagrama, ze ślubu, z podróży poślubnej i nie tylko, a także wzmiankę w popularnym magazynie argentyńskim Gente. Zapraszam!




Para najpierw wzięła ślub cywilny w urzędzie, jak możemy zobaczyć, byli ubrani raczej casualowo, dopiero później, wieczorem, Mercedes przebrała się w piękną, elegancką a jednocześnie prostą białą suknię ślubną.


 

Mechi wybrała projektantkę mody do zaprojektowania swojej sukni ślubnej. Więcej zdjęć sukni w pełnej krasie możemy zobaczyć w tym poście, który projektantka Julieta Peña wstawiła na swojego Instagrama: 


Oczywiście na ślubie nie mogło zabraknąć najlepszych przyjaciół Mechi z czasów Violetty. Na zdjęciach mogliśmy zobaczyć Tini Stoessel, Candelarię Molfese i Facundo Gambande, a także innych pracujących przy Violetcie. Gwiazdy udostępniały relacje ze ślubu i wesela na swoich profilach na Instagramie. 




Poniżej kilka zdjęć z mężem i rodziną Mechi: mamą, tatą i braćmi.




Mercedes udzieliła wywiadu dla magazynu Gente, w którym podzieliła się swoimi odczuciami co do małżeństwa. Tutaj znajdziecie artykuł po hiszpańsku. Ja przetłumaczyłam go dla Was na polski, także jeżeli macie ochotę poczytać, co Mechi czuła w dniu swojego ślubu, zapraszam do czytania!

Ślub Mechi Lambre: "Bałam się, że małżeństwo nas powstrzyma, ale nas wzmocniło".

Pandemia nie mogła jej pokonać. Musiała przełożyć zaplanowany na marzec ślub z Ezequielem Freidzonem, ale udało jej się zorganizować przyjęcie z udziałem osób, które towarzyszyły jej w kluczowych momentach życia. Ponadto, odkryła, że może dać upust swojej pasji do muzyki: wyprodukowała i nagrała swój pierwszy teledysk i planuje rozpocząć karierę muzyczną tego lata.

"Wybraliśmy Mendozę, ponieważ staliśmy się trochę fanami wina" - wyznaje Mercedes Rodríguez Lambre (28) z Doliny Uco (Mendoza), gdzie spędza miesiąc miodowy ze swoim mężem, Ezequielem Freidzonem (34). Przyznaje, że pandemia odegrała również rolę w wyborze lokalizacji.

"Nie chcieliśmy wyjeżdżać z kraju, bo baliśmy się, że zostaniemy za granicą. Nie bardzo podobał mi się pomysł bycia tak daleko od rodziny w tak dziwnym czasie" - mówi, dodając, że dla niej pandemia "jest jak synonim wojny, a ja muszę być blisko rodziny". Z drugiej strony z zadowoleniem przyjmuje fakt, że los zmusił ich do wybrania nadmorskiej destynacji. "Oczywiście, że nie wiedziałam, co my tu mamy!" wykrzykuje, podziwiając krajobrazy Cuyo.

Mechi - którą wielu zna jako Ludmiłę Ferro, nastolatkę, którą zagrała w filmie Violetta (Disney) - i Ezequiel - właściciel specjalistycznej kawiarni All Saints - są razem od lat: pięć lat od początku ich związku i trzy lata od sformalizowania zaręczyn.

"Oboje jesteśmy bardzo niezależni i ciężko pracujemy. Chcieliśmy mieć własną przestrzeń i poświęcić się naszym karierom. Teraz planujemy założyć rodzinę" - mówi.

Kawa i wiadomość na Twitterze: początek wszystkiego.

"Spotkaliśmy się w jego kawiarni. Często tam chodziłam, a on dawał mi w prezencie kawę. To był szczyt "Violetty" i nie wiedziałam, czy on ma ten gest za coś konkretnego, czy tylko dlatego, że byłam sławna" - wspomina Mechi. Szukała więc pretekstu, aby porozmawiać ze swoim ulubionym baristą: poszła do kawiarni, znajdującej się w Belgrano, i przyjrzała się każdemu szczegółowi, aby znaleźć coś, co mogłaby wykorzystać. "Napisałam do niego na Twitterze, bo była tam sucha roślina.... I zaczęliśmy do siebie pisać."

Od tamtej pory nigdy nie przestali rozmawiać. Nawet podczas obszernego tournée, w trakcie którego Lambre wyjechała z kraju na ponad rok. "Wiedzieliśmy, że po moim powrocie będziemy się widywać" - wyznaje Mechi, potwierdzając, że już wtedy była pewna, że ten związek ma przyszłość.

Nigdy nie spieszyło jej się do ślubu, ale odkąd jej się oświadczył - w listopadzie 2019 roku - marzy o weselu. Miała wszystko zorganizowane tak, że miało to nastąpić w marcu. Rozprzestrzenianie się koronawirusa zmusiło ją do przesunięcia terminu, ale była zdecydowana, że pandemia nie pokrzyżuje jej marzeń i uznała, że to dobry moment, by powiedzieć "tak" i świętować. "Czuję, że małżeństwo, od kiedy zaczęliśmy je planować, wzmocniło nas. Bałem się, że to mnie zatrzyma.... Wręcz przeciwnie, czuję, że to mnie napędza" - zastanawia się.


-Mówisz o ślubie jak o marzeniu. Jak wyglądało organizowanie go w pandemii?

-Ludzie, którzy mnie znają wiedzą, że jestem bardzo wszechstronna. Dużo marzę. Lubię projektować i podejmuję wyzwania, których nikt inny nie chce się podjąć. Dlatego zawsze wydaje mi się, że chcę pójść trochę dalej i może sprawiałam wrażenie, że chcę ślubu księżniczki Disneya. W rzeczywistości chciałam czegoś super luźnego. Zaprosiłam najbliższe mi osoby - nie miałam innego wyjścia z powodu pandemii... -. Właściwie nie chcę się usprawiedliwiać: lubię dzielić się intymnie i w bardzo zrelaksowany sposób.


-Czy czujesz, że w tej sytuacji pokonałaś koronawirusa ślubem?

-Tak! Jak tylko coś sobie zaplanuję, to do tego dążę. Bardzo chciałam zorganizować wesele. Naprawdę denerwuje mnie, gdy ludzie stawiają mi przeszkody na drodze, a COVID-19 był dla mnie frustrujący. Nie z powodu oczekiwania na imprezę, ale dlatego, że to zahamowało mój projekt. Chciałam się ożenić i to mnie powstrzymało... na jakiś czas. W końcu udało mi się go pokonać.


-Czy czułaś się bardzo ograniczona podczas układania listy gości?

-Moja rodzina jest ogromna i jesteśmy bardzo rodzinni. To było dla mnie trudne. Z jednej strony myślę, że chciałabym zaprosić więcej osób, ale jednocześnie wiem, że ci ludzie, którzy tam byli, to ci, którzy musieli tam być. Chciałam, aby byli tam ci, którzy zaznaczyli różne etapy mojego życia: moja rodzina, ci, którzy widzieli, jak chodzę, moi przyjaciele ze szkoły, Violettos.... Pomyślałam, że to było piękne zobaczyć ich wszystkich razem wymieszanych.


Nazywa "los Violettos" zespół, z którym dzieliła nagrania do serialu Disneya. Facundo Gambandé (30), Tini Stoessel (23) i Cande Molfese (29) byli obecni na przyjęciu. Inni byli poza krajem lub mieli zobowiązania zawodowe. "Ja ich rozumiem. Należę też do osób, dla których praca jest priorytetem" - mówi. I mówi, że ponieważ przeszły przez tak szczególny etap, z Cande i Tini są sobie bardzo bliskie, do tego stopnia, że mają bardzo bliskie relacje ze swoimi rodzinami. "Mamy niesamowitą relację. Poznałam ich, kiedy dopiero co skończyłam szkołę i nie znałam ich wszystkich, więc relacje z nimi i ich rodzinami były kluczowe. Mają też niesamowite relacje z moimi" - mówi.


"Wychodzę za mąż za miłość mojego życia".

Podziela wiarę swojego męża. Wychowała się w rodzinie katolickiej. Uczęszczała do szkoły im. José Manuela Estrady w La Plata, a w młodości przemyślała swoją relację z Bogiem. "Kiedyś wierzyłam. Ale potem zbliżyłam się do Niego w inny sposób i poznałam Go z innego miejsca. Jest to coś bardzo osobistego. Nie daję się ponieść jakiejś instytucji czy temu, co ktoś może mi powiedzieć, ale staram się szukać Boga w codziennym życiu" - wyjaśnia.

I podziwia fakt, że Ezequiel ma również duchowe zmartwienia. "Jest osobą, która zadaje sobie pytania na temat życia i znajduje odpowiedzi w Bogu: sens życia, swoją osobistą misję, wszystko" - mówi. W sali, w której brali ślub, otrzymali specjalne błogosławieństwo. Cieszy się, że to było coś takiego, bo czuje się pod szczególną opieką Boga. "Wszystko, co dzieje się w moim życiu jest niesamowite i zdaję sobie sprawę, że nie mogłabym tego zrobić sama. Mam wiarę i czuję, że się trochę rozpędzam" - mówi.

Zakochana mówi, że straciła strach przed byciem matką. "Byłam w zaprzeczeniu. Mam 28 lat i myślałam, że to coś na później. Ale w ciągu ostatnich kilku dni uświadomiłam sobie, że nie boję się zajść w ciążę. Ale na razie chyba nie będziemy mieć dzieci..." - mówi.


Muzyka: schronienie i projekt

W pewnym momencie jej przyjaciółki pomyślały o wieczorze panieńskim, ale nie mógł się on odbyć w marcu, bo pandemia pokrzyżowała wszelkie plany. Nie mogło się to też stać w listopadzie, bo ostatnie tygodnie były dla Mechi trochę niespokojne. "Na tydzień przed ślubem nakręciłam swój pierwszy teledysk 'Welcome'. W styczniu lub lutym zamierzam zacząć od muzyki. Dostrzegłam w pandemii okazję, by dużo pracować. Nagrywałam, dużo pracowałam nad tematem i nagraniami. Sama go produkuję - co jest bardzo pracochłonne - i ciężko nad nim pracuję. Nie miałam czasu myśleć o niczym innym" - mówi aktorka, ciesząc się, że ma przed sobą przyszłość pełną muzyki.

Podczas gdy dla wielu artystów pandemia oznaczała przerwę, dla Lambre był to właściwy moment na poszukiwanie nowych horyzontów i pobudzenie kreatywności. "Dużo pracuję nad mediami społecznościowymi. Zaczęłam też od muzyki, bo pandemia zatrzymała wiele innych rzeczy. Pracowałam nad projektem teatralnym, ale teraz chcę robić więcej rzeczy, które lubię" - mówi.

Jako fanatyczka muzyki, olśniła gości na swoim weselu, gdy chwyciła za mikrofon i śpiewała razem z kuzynem.

"Za kilka lat wyobrażam sobie siebie tworzącą muzykę. Przepływającą i zmieniającą się w zależności od tego, co czuję. Zdaję sobie sprawę, że muzyka jest moim kanałem. To nie jest coś, co pojawiło się teraz, ale było we mnie od zawsze: często zabierałam gitarę na wywiady i grałam piosenki (niektóre nawet skomponowałam). To zawsze był mój kabel uziemiający, nie traktowałam tego jako pracy" - zastanawia się na głos.

Dodaje, że muzyka podnosi ją na duchu nawet w najbardziej szarych dniach. "Również moja rodzina, czekolada - którą lubię - i proste plany, takie jak pójście do kina lub jedzenie w restauracji, którą uwielbiam, są dobrym antidotum na nastrój, nostalgię lub smutek" - mówi.


"Bieda mnie porusza".

Przedstawiając się jako osoba szczęśliwa i wdzięczna za każdą okazję, starając się ją jak najlepiej wykorzystać, Mechi określa siebie jako osobę empatyczną. Nie może nie dostrzegać potrzeb wokół siebie. "Bieda mnie porusza" - mówi, po czym opowiada, jak płakała, widząc dziecko żonglujące na światłach w Tunuyán. Wie, że jest uprzywilejowana i nie może tak zostać. "W kościele Rey de Reyes istnieje fundacja, która obejmuje różne obszary. Współpracuję w zakresie edukacji. Złożyliśmy zestawy z zeszytami, książkami, przyborami szkolnymi, plecakami i wszystkim, czego potrzebują, aby pójść do szkoły. Zazwyczaj chodzę we wtorki i czwartki" - mówi.

Jest zaangażowana w pracę społeczną, ale nie uważa się za aktywistkę. "Staram się nieść własną flagę. Pomaganie jest tym, co płynie z mojego serca. Mogę zrobić coś dla tych najbardziej potrzebujących. Nie lubię wznosić haseł, z którymi być może nie będę w stanie się utożsamić" - mówi. Jednocześnie przyznaje, że jednym z jej największych marzeń jest "pozostawić po sobie pozytywny ślad, mieć poczucie, że spędziłam życie nie z powierzchownego punktu widzenia, ale z bardziej wrażliwego" - podsumowuje.







Artykuł powstał 22 grudnia 2020 roku 


I co sądzicie, kochani? Czy to nie jest niesamowicie wzruszające patrzeć na Mechi i jej tatę, jacy są szczęśliwi gdy prowadzi ją po schodach, i ogólne szczęście Mercedes ze swoim wybrankiem? Dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy, na przykład, że Ezequiel oświadczył się po dwóch latach związku, czyli trzy lata przed ślubem, ale Mechi wolała zachować tą informację dla siebie i podzieliła się nią dopiero tuż przed ślubem. Również dowiedzieliśmy się, że poznali się jeszcze za czasów trasy koncertowej z ekipą Violetty, musiało więc to być zaraz po rozstaniu z poprzednim chłopakiem, Xabianim Ponce de Leónem, który grał rolę Marco w Violetcie. Wiemy także, że Mechi chce się rozwijać muzycznie a także planuje dzieci! Nie mogę się doczekać, żeby oglądać ją jako matkę. A wy?


Komentarze

Popularne posty z tego bloga